Po trzymającym w napięciu do ostatniego gwizdka sędziego meczu piłkarze Cartusii w 27 kolejce rozgrywek III ligi ulegli na własnym boisku w derbach pomorza Gedanii 1922 Gdańsk 1:2 (1:2). Wszystkie bramki w tym spotkaniu padły już w pierwszej połowie a ich autorami byli Miłosz Manuszewski i Bartosz Borkowski dla Gedanii a honorowe trafienie dla Cartusii zaliczył strzałem z rzutu karnego kapitan Piotr Łysiak. Kartuzianie do końca meczu próbowali zmienić ten niekorzystny wynik i mimo gry w przewadze od 79 minuty meczu i doliczonych do regulaminowego czasu gry 5 minut a także ciągłych ataków na bramkę przeciwnika nie potrafili pokonać bramkarza gości i dlatego trzy punkty pojechały do Gdańska. Szersza relacja i składy w rozwinięciu ....

Mecz lepiej rozpoczęli piłkarze Gedanii, którzy od pierwszych minut przejęli inicjatywę i stwarzali groźniejsze sytuacje bramkowe. Już w 6 minucie spotkania pozostawiony bez opieki w polu karnym Cartusii Miłosz Manuszewski z bliskiej odległości strzałem głową przeniósł futbolówkę minimalnie nad poprzeczką. W 12 minucie spotkania strzałem z 4 metra poprzeczkę bramki Cartusii obił z kolei Bartosz Zalewski. W obu tych przypadkach powinny paść bramki dla Gedanii, ale tym razem szczęście dopisało jeszcze kartuzianom. Jak to się jednak przystało mówić do trzech razy sztuka i kolejna akcja bramkowa gości kończy się już niestety bramką i Gedania wychodzi na prowadzenie 1:0. Była to 14 minuta meczu, w której gdańszczanie wykonywali rzut różny, po którym dograna w pole bramkowe piłka spadła na głowę Miłosza Manuszewskiego, który kolejny raz uciekł spod krycia obrońcom Cartusii i tym razem się nie pomylił umieszczając piłkę w siatce precyzyjnym strzałem głową. Dobra gra Gedanii w pierwszym kwadransie meczu dała im zasłużone prowadzenie. Dopiero po stracie bramki otrząsnęli się nieco piłkarze Cartusii, którzy zaczęli coraz śmielej atakować, ale niewiele z tego wynikało. Na szczęście w 28 minucie po faulu w polu karnym Gedanii na szarżującym na bramkę gości Mateuszu Gułajskim sędzia główny podyktował rzut karny, który na gola, co prawda lekkim, ale precyzyjnym strzałem mylącym bramkarza zamienił kapitan Cartusii Piotr Łysiak i na tablicy wyników zaświeciło się 1:1. Niestety parę minut później, bo w 35 minucie kolejna wrzutka w pole karne gospodarzy sprawiła problemy defensorom Cartusii do tego stopnia, że gdańszczanie drugi raz w tym meczu wyszli na prowadzenie. Dorzucona w tej sytuacji w okolice narożnika pola bramkowego piłka spadła na głowę zamykającego akcję wahadłowego młodzieżowca Gedanii, 18 letniego Bartosza Borkowskiego, który wygrał walkę powietrzną z kryjącym go o wiele bardziej doświadczonym defensorem Cartusii Janem Kopania i kontrującym strzałem głową w kierunku dalszego słupka wpakował piłkę do siatki. Takim też sposobem na przerwę Gedaniści schodzili prowadząc 2:1. Kartuzianie w tej części gry, od drugiego kwadransa przeważali na boisku, ale niestety nie stwarzali klarownych sytuacji bramkowych.

W drugiej połowie niebiesko-biało-czarni mieli więcej z gry, ale podobnie jak w pierwszej części meczu z trudem przychodziło im stwarzanie sytuacji bramkowych. Mimo przewagi piłkarzy Cartusii potrafili oni stworzyć w tej części spotkania zaledwie dwie sytuacje bramkowe, które powinny co prawda być zamienione na bramkę, ale jak nie idzie, tak nie idzie. To zdecydowanie za mało, aby w tej lidze punktować. Pierwsza z tych sytuacji bramkowych wydarzyła się w 68 minucie, w której z dobrej strony pokazał się kolejny raz Mateusz Gułajski, który w polu karnym gości minął dwóch obrońców Gedanii i spod linii końcowej idealnie zagrał przed bramkę do nabiegającego tam Pawła Wojowskiego. Ten przez nikogo nie atakowany, znajdując się na 5 metrze od bramki gości niestety nieczysto trafił w piłkę, która wyleciała obok dalszego słupka na aut bramkowy. Była to idealna sytuacja do wyrównania. Druga z tych okazji miała miejsce pod koniec spotkania, kiedy to w 88 minucie meczu do wrzuconej w pole karne gości piłki dopadł pomocnik Cartusii Dawid Szałecki, który przyjmując futbolówkę zwiódł jednocześnie ostatniego obrońcę i w sytuacji sam na sam uderzył na bramkę, ale bardzo efektowną i co najważniejsze dla gości skuteczną interwencją popisał się bramkarz i kapitan Gedanii Mateusz Machola, który zmierzającą pod poprzeczkę piłkę sparował na rzut rożny. To była druga i tak naprawdę ostatnia w tym spotkaniu idealna okazja do wyrównania. Niestety nie wykorzystana. W międzyczasie, bo w 73  minucie meczu goście po jednej z kontr i strzale głową rosłego napastnika Filipa Sosnowskiego trafili w słupek. Im bliżej końca, tym bardziej nerwowo działo się w ekipie gości, czego dowodem było szereg kartek zarówno dla zawodników jak i sztabu szkoleniowego niezadowolonych z wielu decyzji sędziego. Po drugiej żółtej kartce za "grę na czas" boisko w 79 minucie meczu musiał opuścić obrońca Gedanii Szymon Dowgiałło, który w pierwszej połowie meczu zmienił kontuzjowanego, doświadczonego Krzysztofa Bąka. Grająca w przewadze ostatnie 15 minut Cartusia miała więcej z gry i przeważała, ale niestety nie zdołała odwrócić już losów spotkania. Ewidentnie od kilku spotkań coś się zacięło, co spowodowane jest pewnie tym, że pod formą pozostają przede wszystkim liderzy środka pola, na których zawsze można było do tej pory liczyć i więcej od innych wymagać. Na swoim, dobrym poziomie pozostaje w grze m.in. doświadczony kapitan Cartusii Piotr Łysiak, który dwoił się i troił w rozbijaniu ataków gości i jednocześnie w konstruowaniu akcji od tyłu oraz hasający na skrzydle Marcin Poręba, który próbował z powodzeniem pojedynków jeden na jeden i dogrywał piłki w pole karne. Nie było jednak komu wykończyć tych akcji. To zdecydowanie za mało, żeby nawiązać walkę choćby jak w dzisiejszym spotkaniu z Gedanią, która do tej pory wiosną wygrała tylko jedno ligowe spotkanie, jedno zremisowała i poniosła aż 6 porażek. Miejmy nadzieję, że zarówno trenerzy jak i sami zawodnicy dokonają właściwej analizy ostatnich spotkań i wyciągną odpowiednie wnioski. Niestety w kolejnym spotkaniu z Notecią Czarnków o punkty będzie także trudno, albowiem z gry wykluczeni z powodu pauzy za kartki będą wspomniany wcześniej Piotr Łysiak oraz drugi ze stoperów Oscar Vidal. Na szczęście okazji do zdobycia kolejnych punktów jest jeszcze sporo, bo do rozegrania pozostało jeszcze aż 7 spotkań. Wierzymy, że kartuzianie wrócą szybko na właściwe tory.

Składy drużyn :

Cartusia :

Ryszewski- Kopania (53’ Dobek), Vidal, Łysiak (kpt), Wojowski- Poręba M., Tandecki, Szałecki, Gryszkiewicz, Gułajski (76’ Sobiecki)- Poręba J. (53’ Przyborowski);

Rez.:  Michalak- Rapińczuk, Dobek, Liszewski, Przyborowski, Sobiecki, Własny, Werbiński, Matejek;

Trenerzy : Chamera Michał, Kasprowicz Mateusz;

Gedania :

Machola (kpt)- Bąk (34’ Dowgiałło), Flis, Manuszewski, Zalewski (68’ Żukowski), Niewiadomski, Sosnowski (85’ Gorwa), Waliszewski (85’ Łazarski), Sumiński, Stawikowski, Borkowski (68’ Adamik);

Rez.: Tetyk- Dowgiałło, Żukowski, Adamik, Michalewski, Gorwa, Bogdański, Panic, Łazarski;

Trenerzy: Ryczkowski Krystian, Świst Krystian, Regliński Radosław, Wróblewski Paweł, Szajrych Paweł;

Bramki: 0:1 Manuszewski Miłosz (14’), 1:1 Łysiak Piotr (28’ k.), 1:2 Borkowski Bartosz (35’);

Kartki :

Cartusia: Vidal (ż), Wojowski (ż), Poręba M. (ż), Łysiak (ż);

Gedania : Dowgiałło (ż, ż- cz 79’), Stawikowski (ż), Sosnowski (ż), Bąk (ż), trener Ryczkowski (ż), Machola (ż), trener Świst (ż);