W rozwinięciu prezentujemy ciekawy wywiad przeprowadzony przez redaktora Bartosza Cirockiego z portalu sportnakaszubach.pl z trenerem drugiego zespołu Cartusii 1923 Kartuzy Karolem Cichoniem. Podopieczni trenera w swoim drugim sezonie w rozgrywkach seniorskich aktualnie liderują swoim rozgrywkom w B klasie i pewnie zmierzają do awansu do A Klasy. Zapraszamy do lektury. ...

Bartosz Cirocki (BC). W swoim debiutanckim sezonie 2019/2020 rezerwy Cartusii uplasowały się na siódmej pozycji w tabeli. Z przeciętniaka szybko zamieniły się w lidera, gdyż na półmetku obecnego sezonu drużyna zdecydowanie przewodzi tabeli, na 11 meczów wygrała 10 i raz zremisowała. Z czego wynika taki progres w dość krótkim czasie?

Karol Cichoń (KC). W poprzednim sezonie chłopcy dopiero zapoznawali się z grą w B klasie. Przeszli z juniora do piłki seniorskiej, a to duży przeskok, ustępowali rywalom jeśli chodzi o cwaniactwo boiskowe i warunki fizyczne, byli przyzwyczajeni do delikatniejszej gry. Przez cały rok trenowali, ogrywali się i to przyniosło efekt.

BC. Młody zespół na stałe lub na chwile wzmacniali trochę starsi i bardziej doświadczeni zawodnicy. Wydaje się, że taki zastrzyk doświadczenia wyraźnie pomógł drużynie, na boisku i poza nim.

KC. Zgadza się. Do naszej B-klasowej kadry dołączył Łukasz Riegel, wspieraliśmy się też zawodnikami z pierwszej drużyny Jakubem Leszkiewiczem i Adrianem Raulinem, czasami także Pawłem Piórem. Wszyscy wnieśli do drużyny nie tylko swoje umiejętności, którymi wyróżniali się mocno na tle B klasy, ale także to, czego nam brakowało, czyli przywództwo boiskowe.

BC. Kto jeszcze, poza wspomnianymi piłkarzami, w oczach trenera wyróżniał się jesienią szczególnie?

KC. Tak naprawdę chwalić mogę całą drużynę, bo wszyscy dają powody do zadowolenia i zrobili bardzo duży postęp w piłce seniorskiej. Wyróżniał się jednak na przykład Jakub Toruńczak, który cały czas trenuje w pierwszym zespole i przychodzi na treningi także do nas, ma w ten sposób czasami 5-6 jednostek treningowych w tygodniu. Podobnie Robert Radomski, Oliwier Hara i Igor Grzymkowski, oni również zaczynają przebijać się do IV ligi. I właśnie o to nam chodzi, po to był tworzony drugi zespół, by młodzi chłopcy, którzy nie byli jeszcze w stanie pomóc pierwszej drużynie, mieli gdzie grać, mogli być w reżimie treningowym i meczowym oraz zdobywać doświadczenie.

BC. Czy to, że jesteście zespołem rezerw, w obecnej sytuacji bardziej wam pomaga czy przeszkadza? Bo z jednej strony możecie korzystać z zawodników z IV ligi, z drugiej jednak pierwszy zespół może zabierać panu najzdolniejszych chłopaków. Wiosną trener Rzepka musi bić się o utrzymanie, klub rzuci do tej walki wszyscy co ma, bo to na pewno najważniejszy cel. Czy to może się odbić na waszej postawie?

KC. Dla nas, tak jak dla całego klubu, priorytetem jest pierwszy zespół, zależy nam na jego utrzymaniu w IV lidze i będziemy cieszyć się, jeśli nasi chłopcy w tym pomogą. Z trenerem pierwszej drużyny mamy bardzo dobre relacje i nasza współpraca jest świetnie poukładana. Jeśli trener Rzepka chce skorzystać z jakiegoś zawodnika, ale też kiedy ja potrzebuję kogoś z jego chłopaków, zawsze się dogadujemy i nie mamy z tym problemu. Co ważne, ustalamy wszystko szybciej, a nie z dnia na dzień, by na przykład w piątek nie zaskakiwać się zmianami w składach.

BC. Tej wiosny nie będzie mógł już pan liczyć na wspomnianych Leszkiewicza, Raulina i Pióra, bo opuścili Cartusię. Poza tym dużo zmieniło się w kadrze?

KC. Do pierwszego zespołu przyszli inny młodzi chłopcy, niektórzy z nich pewnie nie będą się łapać do składu i będziemy mieli ich do dyspozycji. Z naszej kadry nikt nie odszedł, a przyszło czterech piłkarzy. Jednym z nich jest Marcin Walentowski, nasz były zawodnik, który długo nie mógł grać ze względu na kontuzję, ale teraz wrócił do treningów. Wrócili też do nas Szymon Poroszewski, Łukasz Treder i Maciej Kruszewski. Zauważamy, że jak robi się dobre wyniki nawet na poziomie B klasy, to skutkuje to większym zainteresowaniem piłkarzy chcących do nas dołączyć, koledzy ściągają kolegów zachęcając ich tym, że tu są dobre wyniki i dobra atmosfera. A ta jest u nas świetna, mamy bardzo fajną grupę, wszyscy się zgrali i zaaklimatyzowali, nie mamy konfliktów. Zawodnicy chętnie chodzą na treningi, dają z siebie wszystko, wiedzą, że mogą sobie nawet kostkę poskrobać. Podchodzą do sprawy profesjonalnie i mają świadomość celu do wykonania.

BC. Celem, jakim jest awans, czego nie ukrywacie. Jako lider macie pięć punktów przewagi, co na całą rundę jest zaliczką jednocześnie dużą i małą...

KC. To prawda, nasze przygotowania i cele ukierunkowane są na awans do A klasy. Mamy w tych aspiracjach poparcie zarządu i wszyscy razem do tego dążymy. Zależy nam na tym, że by grać na troszkę wyższym poziomie, z trzema sędziami, co pozwala wprowadzać inne ustawienia i rozwiązania. Sport jest jednak dlatego fajny, że jest nieprzewidywalny, więc wszystko zweryfikuje boisko. Będziemy jednak starać się wygrywać i chcielibyśmy uniknąć porażki, ale różnie bywa, kadra nie zawsze jest optymalna, są kontuzje, sprawy prywatne i rodzinne. Te pięć punktów przewagi chcemy trzymać więc na najtrudniejsze chwile i ewentualne mocne potknięcia.

BC. Przez ostatnie miesiące obostrzenia kolejny raz przerwały rytm meczowy, storpedowały przygotowania i rozpoczęcie sezonu. Czy odbije się to na dyspozycji piłkarzy?

KC. Ten ostatni, trzeci lockdown przysporzył nam najwięcej kłopotów. Musieliśmy zrezygnować z ogólnych treningów, prowadziłem tylko zajęcia indywidualne dla tych zawodników, którzy otrzymują stypendia, bo taka była możliwość. Pozostali chłopcy dostali rozpiskę praktycznie na cały miesiąc z tym, co mają samodzielnie zrobić. Pewnie odbije się to w jakiś sposób na naszej formie, ale nie tylko na naszej, bo wszystkie zespoły są w tej samej sytuacji.

BC. A jak pana zdaniem będzie ta wiosna wyglądała? Uda się dograć sezon do końca?

KC. Mam nadzieję, że rozegramy wszystkie planowane mecze, że znów nas nie pozamykają. Nawet, gdyby miał zostać wprowadzony czwarty lockdown, to póki co jako lider także robimy awans do A klasy. Zależy nam jednak na tym, by grać, aby chłopcy nabrali doświadczeń, a poza tym by zdobywać mistrzostwo na boisku, bo to zawsze zupełnie inna radość niż ta, gdyby sezon został przerwany, prezes związku przybił pieczątkę pod awansem.

Rozmawiał: Bartosz Cirocki

Zdjęcie drużyny :