Cartusia 1923 Kartuzy – Elana Toruń 2:2 (0:1)
W zakończonym przed chwilą zaległym spotkaniu z 13 kolejki rozgrywek III ligi piłkarze Cartusii, po bardzo dobrym i emocjonującym do ostatniego gwizdka sędziego meczu zremisowali na własnym boisku z wiceliderem tabeli Elaną Toruń 2:2 (0:1). Dla układu w tabeli remis ten nie oznacza na tą chwilę nic, poza umocnieniem Elany na fotelu wicelidera i odrobieniem 1 punktu do prowadzącego Świtu Skolwin Szczecin a Kartuzianie pozostali na miejscu 6. Bramki w tym spotkaniu strzelali dla niebiesko-biało-czarnych Piotr Łysiak i Dawid Szałecki a dla gości Rożnowski Maciej oraz samobójcze trafienie obrońcy Cartusii. Trochę szkoda punktów bo samobój wyrównujący stan pojedynku padł w 89 minucie spotkania. Obszerna relacja ze spotkania oraz protokół meczowy w rozwinięciu, natomiast zdjęcia wkrótce ….
W pierwszej połowie stroną dominującą byli goście z Torunia, którzy dłużej utrzymywali się przy piłce, choć jako pierwsi postraszyli Kartuzianie, albowiem już w 2 minucie strzał Piotra Gryszkiewicza tuż zza pola karnego poszybował nieznacznie nad spojeniem słupka z poprzeczką bramki Elany. Później groźniejsi byli już Torunianie, szczególnie w drugim kwadransie gry w którym osiągnęli przewagę i nękali obrońców gospodarzy, głównie oskrzydlającymi akcjami, po których próbowali dogrywać piłkę pod bramkę. Groźne w ich wykonaniu były także dalekie wrzutki piłki z autu w pole karne Cartusii, gdzie kotłowało się pod bramką gospodarzy. Na szczęście obrońcy niebiesko-biało-czarnych skutecznie wybijali piłki spod własnej bramki. Niestety w 27 minucie kartuscy piłkarze nie ustrzegli się błędu przy wyprowadzaniu piłki na własnej połowie. Po stracie piłki w okolicach środka boiska futbolówkę przejęli goście, którzy szybkim zagraniem uruchomili swojego napastnika Macieja Rożnowskiego, który znajdując się pod polem karnym Cartusii przyjął piłkę i z okolic 17 metra uderzył płasko w kierunku bliższego słupka i niestety zaskoczył tym strzałem bramkarza Mateusza Ryszewskiego, który musiał wyciągać piłkę z siatki. Po strzeleniu bramki goście nieco odpuścili z tonu a do głosu coraz częściej zaczęli dochodzić Kartuzianie, którzy w 36 minucie bliscy byli wyrównania. W sytuacji tej po ładnej akcji Dawida Szałeckiego i jego prostopadłym zagraniu w pole karne, w sytuacji sam na sam znalazł się Marcin Poręba, ale jego strzał z dość dużego kąta obronił stojący przy bliższym słupku golkiper Elany Wojciech Pawłowski. Szkoda, że wahadłowy Cartusii nie pokusił się o strzał w kierunku dalszego słupka, bo z pewnością sprawiłby wiele więcej problemów bramkarzowi gości. Wynik 0:1 utrzymał się do przerwy.
W drugiej połowie mogliśmy już zobaczyć zupełnie inną drużynę Cartusii, która od samego początku przejęła inicjatywę i ruszyła do odrabiania strat. Już minutę po rozpoczęciu drugiej odsłony z dobrej strony pokazał się Jan Kopania, który na prawym skrzydle zbiegł z piłka do linii końcowej i zagrał przed bramkę do wbiegającego na bliższy słupek Dawida Szałeckiego. Ten po uprzedzeniu obrońcy oddał strzał z bliskiej odległości sprzed bramkarza Elany, ale na nieszczęście Cartusii futbolówka poleciała nieznacznie obok słupka. Goście cofnięci bardzo do defensywy swoich szans szukali jedynie w nielicznych kontratakach. Po jednym z nich wykonywali rzut różny, po którym piłka dograna w pole karne wybita została przez któregoś z obrońców Cartusii. Po interwencji tej Torunianie próbowali wymusić krzykiem w kierunku sędziego rzut karny po rzekomym zagraniu ręką obrońcy Cartusii, ale sędzia pozostał niewzruszony i nakazał grać dalej. Kolejne minuty to ciągły napór podopiecznych trenera Sebastaina Letniowskiego, którzy raz z jednej, raz z drugiej strony próbowali zmienić ten niekorzystny wynik. W końcu napór gospodarzy przyniósł wymarzony efekt. W 80 minucie meczu po faulu w okolicach narożnika pola karnego Elany na Pawle Wojowskim Kartuzianie wykonywali rzut wolny. Do piłki podszedł kapitan Cartusii Sebastian Deja, który uderzył płasko obok muru w kierunku bramki, po czym futbolówka sprawiła wiele problemów golkiperowi Elany, który strzał kapitana Cartusii wypuścił z rąk a przy dobitce z bliskiej odległości Piotra Łysiaka nie miał już żadnych szans. Gdy emocje z zachwytu po dobrej grze Cartusii i strzeleniu w końcu wyrównującej bramki nie opadły jeszcze, Kartuzianie wyszli na prowadzenie. Była to 82 minuta, w której po ładnej, koronkowej akcji na lewym skrzydle i szybkim przedostaniu się pod bramkę Eleny piłka wycofana spod linii końcowej na środek bramki trafiła do nadbiegającego tam Dawida Szałeckiego, który strzałem z pierwszej piłki z okolic 16 metra nie dał żadnych szans bramkarzowi Elany i wyprowadził Cartusię na prowadzenie 2:1. Była to piękna akcja i bramka, której nie powstydziłyby się żadne kluby z Ekstraklasy. Z przebiegu drugiej części meczu było to w pełni zasłużone prowadzenie gospodarzy, którzy posiadając dużą przewagę praktycznie nie schodzili z połowy gości i zostało to w końcu nagrodzone. Po szybko straconych dwóch bramkach to goście z kolei mając już mało czasu zaczęli odważniej grać i dążyć do wyrównania. Niestety w ostatniej minucie regulaminowego czasu gry dopięli swego. Była to 89 minuta meczu i dogranie piłki z lewej strony pola karnego Cartusii na dalszy słupek, które trafiło do zamykającego akcję Mateusza Góry, który pozostawiony bez opieki oddał strzał głową w kierunku bramki. Futbolówka po strzale tym trafiła jeszcze w rękę interweniującego obrońcy Cartusii Marcina Poręby i zmieniając nieco kierunek lotu sprawiła jeszcze trochę problemów próbującemu interweniować na linii bramkowej golkiperowi Cartusii Mateuszowi Ryszewskiemu, ale ostatecznie wpadła do siatki i od 89 minuty na tablicy wyników widniało 2:2. Chwilę wcześniej Kartuzianie mogli jednak podwyższyć prowadzenie i zamknąć na dobre ten mecz, po tym jak w 86 minucie idealne zagranie Pawła Matejka trafiło do nadbiegającego w pole karne gości Kamila Banaczka, który w dogodnej sytuacji oddał strzał z pola karnego, ale zmierzająca do bramki futbolówka została zablokowana przez obrońcę gości. Pomimo doliczonych kilku minut do regulaminowego czasu gry żadnej z drużyn nie udało się już pokonać bramkarza rywali i remis Cartusii z faworyzowaną Elaną Toruń stał się faktem. Z przebiegu spotkania pozostał mały niedosyt po stronie kartuskich piłkarzy, którzy bardzo bliscy byli uzyskania kompletu punktów, po których awansowaliby na 4 miejsce w ligowej tabeli. No trudno, taki jest sport i jak to się mówi „jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma”. Zatem remis, po bardzo dobrym spotkaniu należy uszanować a następnych punktów szukać w kolejnych spotkaniach.
Składy drużyn :
Cartusia : Ryszewski- Wojowski (88’ Dobek), Łysiak, Vidal (46’ Banaczek)- Poręba M., Deja (kpt), Rachwał, Szałecki, Gryszkiewicz, Kopania (70’ Matejek)- Poręba J. (46’ Przyborowski);
Rez.: Michalak- Andrychowicz, Dobek, Przyborowski, Banaczek, Tandecki, Matejek;
Elana : Pawłowski- Ćwikliński (86' Góra), Korpalski, Karbowiński, Kowalski K., Woroniecki, Piskorski (86' Jaskólski), Knera (77’ Stawski), Lenkiewicz (kpt) (77’ Hartwich), Różnowski (77’ Kościelecki), Kowalski A.;
Rez.: Wyczółkowski- Makowiecki, Hartwich, Góra, Kościelecki, Stawicki, Kamiński, Pokorowski, Jaskólski;
Bramki : 0:1 Rożnowski Maciej (27’), 1:1 Łysiak Piotr (80’), 2:1 Szałecki Dawid (82’), 2:2 Poręba Marcin (samobójcza 89’);
Kartki :
Cartusia : Wojowski Paweł (ż), Szałecki Dawid (ż);
Elana : Stawski Jakub (ż); Woroniecki Kamil (ż);
Sędziowie :
Maćkowski Paweł – SG (Zachodniopomorski ZPN)
Błażej Skwirowski – SA1 (Zachodniopomorski ZPN)
Kwapisiewicz Oskar – SA2 (Zachodniopomorski ZPN)