To co po rundzie jesiennej wydawało się praktycznie niemożliwe stało się jednak faktem, albowiem po dramatycznym i trzymającym w napięciu do ostatniego gwizdka sędziego meczu ostatniej kolejki IV Ligi Cartusia 1923 Kartuzy  remisując na własnym stadionie 3:3 (2:1) z Aniołami Garczegorze utrzymała się w lidze. Był to 28 punkt zdobyty przez naszych piłkarzy w rundzie wiosennej, który okazał się przysłowiową "wisienką na torcie". Po meczu tym z wyniku cieszyły się oba zespoły, albowiem remis, przy niespodziewanej porażce Bytovii II Bytów z Sokołem Wyczechy, dał obu drużynom utrzymanie w lidze. Szersza relacja, protokół meczowy oraz zdjęcia w rozwinięciu ....

Przed dzisiejszym meczem możliwości było wiele. O utrzymanie w lidze walczyły bowiem trzy będące w zasięgu punktowym zespoły tj. Cartusia 1923 Kartuzy, Sokół Wyczechy oraz Bytovia II Bytów. W najlepszej sytuacji była Cartusia, której wystarczył remis na własnym boisku z teoretycznie słabszą drużyną Aniołów Garczegorze. W przypadku remisu pozostawilibyśmy za sobą dwie pozostałe wymienione wyżej ekipy. Porażka Aniołów w potyczce z Cartusią oznaczałaby spadek tej drużyny bez względu na wynik Bytovii II Bytów.  Drużyna z Bytowa, aby być z kolei pewna utrzymania musiała mecz wygrać ze zdegradowanym już Sokołem Wyczechy. Mogła też zremisować w przypadku remisu Aniołów z Cartusią. Porażka Bytovii mogłaby jeszcze utrzymają ją w lidze pod warunkiem, że Anioły przegrałyby mecz z Cartusią. Tymczasem remis Aniołów z Cartusią i niespodziewana porażka Bytovii, pozwoliły zrównać się punktami Aniołom z Bytovią, a że w bezpośrednich pojedynkach lepsza była ekipa Aniołów, to z IV ligą żegna się Bytovia. Cartusia z kolei, gdyby przegrała z Aniołami i przy zwycięstwie Bytovii niestety opuściłaby szeregi IV Ligi. Cartusia zrealizowała jednak plan i po dzisiejszym remisie wyprzedziła obie ekipy tj. Bytovię oraz Anioły i kończy rozgrywki na 14 miejscu. Nasi piłkarze mogli jeszcze o jedno miejsce awansować, gdyby tylko wygrali dzisiejsze spotkanie, albowiem znajdująca się  tuż nad Cartusią Gedania 1922 Gdańsk przegrała dzisiejszy mecz z Orkanem Rumia. Tak więc możliwości było wiele, ale najważniejsze że jest utrzymanie, co było głównym planem w tych rozgrywkach.

Trzeba przyznać, że bardzo dobrą robotę wykonali w rundzie wiosennej piłkarze Cartusii i trener Marian Geszke. Po rundzie jesiennej Kartuzjanie zamykali tabelę z dorobkiem zaledwie 9 punktów i nikt nie dawał wiary, że z tak beznadziejnej sytuacji można jeszcze wyjść. Wierzył w to jednak trener Geszke, który potrafił odpowiednio zmotywować zawodników, którzy z meczu na mecz grali coraz lepiej i zdobywali kolejne punkty.

W dzisiejszym spotkaniu piłkarze Cartusii choć nie zagrali najlepiej, to jednak kontrolowali wydarzenia na boisku. Już w 10 minucie Kartuzjanie mogli wyjść na prowadzenie. W sytuacji tej, po strzale z rzutu wolnego z okolic 23 metra Mateusza Niedźwieckiego piłka skozłowała przed bramkarzem Aniołów Adamem Wojtowiczem i sprawiła mu wiele problemów z obroną tego strzału. Piłka odbita przez niego przed siebie kotłowała się jeszcze w polu bramkowym, ale ostatecznie została wybita przez obrońców gości. W 16 minucie groźną akcję przeprowadziły z kolei Anioły. Do wrzuconej w nasze pole karne górnej piłki wybiegł golkiper Cartusii Bartek Małkiński, ale niestety minął się z nią, a futbolówka spadła na głowę zamykającego akcję jednego z napastników gości, który mając pustą bramkę przestrzelił na szczęście nad bramką z 7 metra. W 25 minucie Cartusia wychodzi jednak na prowadzenie 1:0 po pięknym strzale z pola karnego Mateusza Niedźwieckiego. Zawodnik ten dobiegł do dorzuconej w pole karne gości piłki i strzałem z 14 metra ulokował futbolówkę w okienku bramki nie dając żadnych szans bramkarzowi Aniołów na obronę tego strzału. Niestety dość szybko, bo w już 38 minucie meczu goście doprowadzają do remisu 1:1. Kolejny raz wrzucona w nasze pole karne, wzdłuż bramki piłka sprawiła wiele problemów zarówno obrońcom jak i bramkarzowi Cartusii. Nikt z nich nie potrafił wybić futbolówki, która ostatecznie trafiła do wbiegającego na zamknięcie  Łukasza Łapigrowskiego, który pozostawiony bez krycia z bliskiej odległości wpakował piłkę do bramki Cartusii. Chwilę później Kartuzjanie ponownie wychodzą na prowadzenie 2:1. Kolejny raz w tej sytuacji na listę strzelców wpisał się najlepszy strzelec Cartusii Mateusz Niedźwiecki, który w 44 minucie spotkania przejął piłkę w narożniku pola karnego gości, poprawił ją nieco zbiegając bardziej do środka i mając dużo czasu uderzył  płasko w krótki róg, po czym piłka wylądowała w siatce i na tablicy wyników zrobiło się 2:1. Była to bramka „do szatni”, bo chwilę później sędzia główny odgwizdał przerwę.

Na drugą część spotkania bardziej zdeterminowani wyszli goście z Garczegorza, których wynik w ogóle nie satysfakcjonował. Piłkarze gości więcej biegali i grali bardziej agresywnie zmuszając naszych piłkarzy do błędów. Kartuzjanie zadowoleni z wyniku oddali pole gry gościom co zemściło się w 66 minucie meczu, w której goście doprowadzili do remisu 2:2. Niestety w tej sytuacji gościom pomógł nieco sędzia główny, który odgwizdał „karnego” po pechowej interwencji obrońcy Cartusii Marcina Adamkiewicza. W sytuacji tej wrzuconą w nasze pole karne piłkę próbował wybić w pole Marcin Adamkiewicz. Zawodnik ten stojąc na 10 metrze przodem do własnej bramki próbował wybić piłkę do tyłu nad własną głową, ale zrobił to na tyle nieskutecznie, że piłka otarła się o jego rękę a sędzia po chwili zastanowienia wskazał na 11 metr. Niestety w sytuacji tej ręka naszego zawodnika nie zwiększała objętości jego ciała a poza tym nie leciała w kierunku żadnego z zawodników gości, a co za tym idzie nie przerwała dobrze zapowiadającej akcji Aniołów. Dlatego też podyktowanie w tej sytuacji rzutu karnego nie powinno mieć miejsca. Niestety stało się inaczej. Do jedenastki podszedł  Michał Choszcz, który pewnym strzałem w lewy róg zmylił naszego bramkarza i doprowadził do remisu. Dwie minuty później, tj. w 68 minucie meczu Kartuzjanie po raz kolejny mogli wyjść na prowadzenie w tym spotkaniu, albowiem stanęli w identycznej sytuacji, co goście chwilę wcześniej. W sytuacji tej po faulu na Jakubie Giecu w polu karnym gości sędzia drugi raz w tym meczu wskazał na 11 metr. W sytuacji tej pretensje do arbitra mieli z kolei goście, którzy faulu w tej sytuacji na Kubie nie widzieli. Decyzja sędziego była jednak nieodwołalna. Do rzutu karnego podszedł etatowy strzelec Cartusii tych stałych fragmentów gry Marcin Dampc, który miał okazję wyprowadzić Cartusię na prowadzenie, jednak uderzył niepewnie i bramkarz gości obronił to uderzenie. Uradowani i uskrzydleni tą sytuacją goście ruszyli od razu do dalszych ataków i nie trzeba było długo czekać, bo już w 73 minucie objęli pierwszy raz w tym spotkaniu prowadzenie 2:3. W sytuacji tej, wrzuconą z boku w nasze pole karne piłkę, głową przebił jeden z napastników gości, w wyniku czego futbolówka wylądowała w okolicach dalszego słupka. Niestety kolejny raz nie upilnowaliśmy zamykającego akcję Łukasza Łapigrowskiego, który z bliskiej odległości głową wpakował piłkę do bramki. Była to trudna sytuacja, bo wydawało się, że futbolówka wyjdzie za linię końcową, jednak zdeterminowany Łapigrowski sięgnął ją jeszcze głową i pokonał naszego bramkarza strzałem w krótki róg. Dopiero po stracie tej bramki przebudzili się piłkarze Cartusii, którzy ruszyli od razu do odrabiania strat. W 80 minucie bliski hat tricka był Mateusz Niedźwiecki, który w sytuacji sam na sam zmarnował wyśmienitą okazje do wyrównania. W sytuacji tej strzałem z 14 metra Mateusz fatalnie przestrzelił obok bramki. W 82 minucie piękny strzał Filipa Pilichowskiego z 17 metra efektowną interwencją obronił bramkarz Aniołów Adam Wojtowicz, który zmierzającą w samo okienko bramki piłkę sparował na róg. Napór piłkarzy Cartusii w końcu przyniósł efekt. W 88 minucie przesunięty przez trenera Mariana Geszke ze stopera do ataku Marcin Adamkiewicz otrzymał podanie w polu karnym gości i po przyjęciu piłki wyszedł na pozycje sam na sam i widząc wychodzącego z bramki golkipera Aniołów technicznym lobem na tym bramkarzem umieścił piłkę w siatce i na tablicy wyników zrobiło się 3:3. Po strzeleniu bramki Kartuzjanie mając pewny jeden punkt i utrzymanie w lidze nie forsowali już tempa starając się rozgrywać piłkę między sobą z tyłu. Piłkarze Aniołów znając wynik Bytovii, która w tym momencie przegrywała z Sokołem Wyczechy 2:1, również nie byli chętni do jakichkolwiek ataków i prób odebrania piłki naszym piłkarzom, bojąc się utraty kolejnej bramki. Remis bowiem dawał im też utrzymanie. Dlatego też do końca spotkania nic wielkiego się już nie działo i podział punktów stał się faktem. Po meczu tym bardziej cieszyli się piłkarze z Garczegorza, którzy faworytem w tym spotkaniu na pewno nie byli, ale udało im się wyrwać punkt Cartusii i uzyskać utrzymanie w lidze. Kartuzjanie wiedząc, że nie zagrali dzisiaj najlepszego spotkania cieszyli się również, bo dzisiejsze spotkanie było szczęśliwym zwieńczeniem bardzo trudnej i wyczerpującej całej rundy wiosennej. Gratulacje dla piłkarzy i trenera za determinacje przez całą wiosnę. Teraz czas na zasłużony urlop i wypoczynek.

Składy drużyn :

Cartusia :

Małkiński- Iwański (46’ Młyński), Grala, Adamkiewicz, Dawidowski- Niedźwiecki, Toporek (69’ Pilichowski), Bielicki, Nałęcz (74’ Menard), Giec- Dampc;

Rez.: Babiński- Leśniewski, Pilichowski, Sienkiewicz, Menard, Młyński, Siłkowski;

Anioły :

Wojtowicz- Gawiński, Żółć, Staszczuk M. (87’ Pendowski), Choszcz, Drzazgowski, Fierka (80’ Piotrowski), Staszczuk A. (71’ Kwiatkowski), Łapigrowski, Smolarek, Kowalski;

Rez.: Czerniecow, Kwiatkowski, Piotrowski, Kolke, Fudala, Pendowski;  

Bramki :

1:0 Niedźwiecki (25’), 1:1 Łapigrowski (38’), 2:1 Niedźwiecki (44’), 2:2 Choszcz (66’ k.), 2:3 Łapigrowski (73’), 3:3 Adamkiewicz (88’);

Kartki :

Cartusia : Dawidowski (ż);

Anioły : Fierka (ż), Kwiatkowski (ż);

Sędziowie :

Żynis Arkadiusz – sędzia główny,

Rafał Brieger – sędzia asystent,

Adrian Wesserling – sędzia asystent;

Obserwator z Pomorskiego ZPN :

Grzegorz Rek

Zdjęcia :