W 12 kolejce rozgrywek pomorskiej IV Ligi Cartusia 1923 Kartuzy udała się na mecz do Słupska, aby zmierzyć się z miejscowym Gryfem. Po wyrównanym spotkaniu ze zwycięstwa mogli się jednak cieszyć Słupszczanie, którzy minimalnie ograli Cartusię 2:1, choć do przerwy to Kartuzjanie prowadzili 0:1. Bramkę dla Cartusii strzelił Mateusz Niedźwiecki. Szersza relacja i protokół meczowy w rozwinięciu....
Cartusia w dzisiejszym spotkaniu zagrała w miarę optymalnym składzie, bo oprócz bramkarza Michała Jajkowskiego, na mecz ten udali się wszyscy będący aktualnie do dyspozycji trenera zawodnicy. Pomimo tego nie udało się wywieźć ze Słupska żadnego punktu. Bardzo dobrze w dzisiejszym meczu spisywał się bramkarz Cartusii Artur Babiński, który niejednokrotnie swoimi pewnymi interwencjami uchronił Cartusię przed utratą bramki. Z drugiej strony równie dobrze bronił bramkarz gospodarzy Michał Kędzia, który także kilkukrotnie zapobiegł utracie bramki przez swoją drużynę. Można zatem powiedzieć, że był to mecz wielu sytuacji bramkowych, szczególnie w drugiej połowie i dobrej postawy obu golkiperów.
W pierwszej połowie nic specjalnego się nie działo, poza dwiema akcjami. Jedna to bramkowa akcja Cartusii z 34 minuty meczu, a druga to sytuacja sam na sam piłkarzy Gryfa z 37 minuty, w której znakomitą obroną popisał się bramkarz Cartusii Artur Babiński. Bramka dla Cartusii zdobyta została po ładnej zespołowej akcji podopiecznych trenera Piotra Kwiatkowskiego. W sytuacji tej piłkę w narożniku pola karnego Gryfa otrzymał Ryszard Dawidowski, który zauważył wbiegającego z drugiej strony Maćka Młyńskiego i idealnie dograł do niego piłkę nad obrońcami gospodarzy. Ten drugi przyjmując piłkę na pierś idealnie zabrał się z nią w pole karne i uderzył z woleja na bramkę. Uderzenie to obronił co prawda bramkarz Gryfa, ale przy dobitce z bliskiej odległości Mateusz Niedźwieckiego nie miał już nic do powiedzenia i na tablicy wyników zrobiło się 0:1. Chwilę później wróciliśmy można powiedzieć z dalekiej podróży, bo bliscy wyrównania byli gospodarze. Była to 37 minuta meczu i fatalny błąd stopera Cartusii Adam Grali, który przy wyprowadzaniu piłki z okolic własnego pola karnego zagrał w poprzek boiska wprost pod nogi nadbiegającego tam napastnika Gryfa, który po przejęciu piłki znalazł się w idealnej sytuacji i wbiegł z futbolówką w pole karne Cartusii. Napastnik ten znajdując się na wprost bramki i oko w oko z bramkarzem Cartusii, przez nikogo nie atakowany uderzył na bramkę z 12 metra, ale idealną i co najważniejsze skuteczną paradą popisał się Artur Babiński, który wyczuł intencję strzelca i rzucając się w kierunku strzału sparował piłkę na róg. To wszystko co ciekawego mogliśmy oglądać w pierwszej części meczu. Poza tym gra toczyła się gównie w środku pola z nielicznymi akcjami pod bramkami obu drużyn. Dobrze w tej części meczu, poza jednym wyżej opisanym błędem, spisywali się obrońcy Cartusii, którzy skutecznie rozbijali ataki gospodarzy.
Druga połowa meczu to wiele sytuacji bramkowych z obu stron i ciekawe, trzymające w napięciu widowisko. Pierwsi sygnał do ataku dali gospodarze, którzy w 47 minucie meczu pokazali, że od samego początku będą dążyć do wyrównania. Ta pierwsza sytuacja sprowokowana była jednak przez drugiego z naszych stoperów Marka Trauta, który mając piłkę na nodze i próbując wybić ją sprzed własnego pola karnego w aut, nieczysto w nią trafił i futbolówka poleciała w kierunku naszej bramki i gdyby nie refleks naszego bramkarza mogłaby wylądować w siatce. Tymczasem rozgrywający bardzo dobre zawody bramkarz Cartusii obronił uderzenie własnego obrońcy odbijając piłkę do boku. Po obronie tej piłka znalazła się jednak pod nogami nadbiegającego tam napastnika gospodarzy, który z bliskiej odległości, ale z lekkiego kąta próbował dobić piłkę do bramki jednak nie zdołał pokonać naszego bramkarza, który kolejny raz obronił strzał odbijając piłkę na róg. Po rzucie rożnym dorzucona w pole bramkowe piłka spadła na głowę jednego z napastników gospodarzy, który uprzedził kryjącego go obrońcę Cartusii i z 5 metra uderzył na bramkę, ale kolejny raz górą wychodzi nasz bramkarz Artur Babiński, który niemal z linii wybija piłkę ze światła bramki. Kolejne minuty to już koncertowa gra piłkarzy Cartusii i kilka sytuacji bramkowych, po których mogliśmy podwyższyć prowadzenie. Najpierw w 51 minucie Cartusia wyprowadziła szybka kontrę, po której w dobrej sytuacji znalazł się Maciej Młyński, który na pełnej szybkości minął dwóch ostatnich obrońców Gryfa i kiedy mógł jeszcze podbiec bliżej bramki zdecydował się uderzyć z 16 metra, ale nieznacznie się pomylił i piłka wyszła na aut bramkowy. Dwie minuty później kolejna bramkowa akcja naszych piłkarzy. W sytuacji tej kapitan naszej jedenastki wykorzystując przewagę liczebną minął w polu karnym gospodarzy obrońcę Gryfa i spod linii końcowej zagrał do tyłu do nadbiegającego tam młodziutkiego Pawła Pióra a ten uderzył z pierwszej piłki z 10 metra, ale tym razem górą bramkarz Gryfa Michał Kędzia, który wyciągnął się jak struna i zdołał zmierzająca do siatki piłkę sparować na róg. Dosłownie minutę później kolejna ładna akcja Cartusii przed polem karnym Gryfa. Rozegraną z klepki kilkoma podaniami piłkę przejął ostatecznie Mateusz Niedźwiecki, który podprowadził futbolówkę bliżej środka i przez nikogo nie atakowany idealnie przymierzył z 18 metra, ale zmierzająca przy słupku do bramki piłkę kolejny raz broni bramkarz gospodarzy odbijając piłkę na róg. Była to nieprawdopodobna interwencja tego bramkarza, bo wszyscy futbolówkę widzieli już w bramce. Niestety w dalszym ciągu wygrywaliśmy skromnie 0:1. W 58 minucie na strzał z 20 metra, po kolejnej ładnej akcji Cartusii zdecydował się Ryszard Dawidowski. Mocnie uderzona i zmierzająca pod poprzeczkę, nad wysuniętym z bramki golkiperem Gryfa, piłka została jednak przez tego bramkarza końcami palców przerzucona nad poprzeczką i wyszła na kolejny róg. Można powiedzieć, że te cztery niewykorzystane sytuacje w końcu się zemściły, bo już w 60 minucie meczu gospodarze doprowadzili do wyrównania. W sytuacji tej niepotrzebny faul Marcina Adamkiewicza na napastniku gospodarzy w okolicach linii bocznej pola karnego. Dorzucona na długi słupek piłka spadła na głowę pozostawionego bez opieki najwyższego chyba na boisku Piotra Michalak, który z bliskiej odległości wpakował piłkę do pustej bramki. Niestety przy bramce tej duży błąd popełnił obrońca Cartusii Bartek Nałęcz, który mając zadanie indywidualnego krycia strzelca bramki, wbrew założeniom totalnie odpuścił krycie i dopuścił tego zawodnika do czystej pozycji strzeleckiej. Uskrzydleni strzeleniem bramki Gryfici przez kolejne 10 minut jeszcze mocniej zaatakowali dążąc do podwyższenia wyniku i kilkakrotnie zagrozili naszej bramce pudłując w niewiarygodnych sytuacjach. Najpierw w sytuacji sam na sam jeden z napastników gospodarzy nie wykorzystał idealnego zagrania swojego kolegi z boku naszego pola karnego i stojąc przed bramką i mając tylko naszego bramkarza przed sobą z bliskiej odległości nie trafił w ogóle w światło bramki. Chwilę później w niemal identycznej sytuacji Cartusię uratował słupek po strzale jednego z napastników Gryfa. Odbita od słupka piłka szczęśliwie wróciła do rąk bramkarza Cartusii. Gdy wydawało się, że napór gospodarzy mamy już za sobą, bo do głosu z powrotem zaczęli dochodzić piłkarze Cartusii kolejny błąd w tym spotkaniu popełnił Bartek Nałęcz, który w 77 minucie meczu przy próbie wyprowadzenia piłki sprzed własnego pola karnego stracił ją na rzecz atakującego go Słupszczanina Wojciecha Wójcik, który zaraz po przejęciu piłki, mając wolną przestrzeń, nie zastanawiał się zbyt długo i uderzył płasko z 18 metra i na nieszczęście lecąca przy słupku piłka ugrzęzła w siatce naszej bramki i zrobiło się już 2:1 dla Gryfa. Niestety przy strzale tym bramkarz Cartusii nie miał nic do powiedzenia. Po stracie bramki do ataku ruszyli ponownie piłkarze Cartusii, którzy próbowali zmienić ten niekorzystny dla siebie wynik, ale dobrze spisywali się obrońcy Gryfa, którzy rozbijali nasze ataki i nie dopuszczali do sytuacji bramkowych. Niestety czasu zabrakło, aby strzelić bramkę wyrównującą i dlatego ze Słupska musieliśmy wracać z zerowym dorobkiem punktowym.
Reasumując, można powiedzieć, że dobre zawody rozegrali w tym meczu nasi piłkarze, którzy tym razem walczyli i dzielnie stawiali czoła swoim przeciwnikom, ale niestety kolejny raz popełniliśmy zbyt dużo indywidualnych błędów, które nie powinny się przytrafiać. Dobrą dyspozycję naszych piłkarzy potwierdził także po meczu prezes Gryfa i były reprezentant Polski Paweł Kryszałowicz, który widząc grę naszych piłkarzy zdziwiony był pozycją jaką aktualnie zajmujemy. Jak widać w piłkarzach naszych drzemią możliwości, ale musimy pozbyć się popełniania błędów indywidualnych i nauczyć się koncentracji przez pełne 90 minut.
Składy drużyn :
Cartusia:
Babiński- Adamkiewicz, Grala, Traut, Nałęcz- Młyński M. (69’ Paninski), Iwański, Toporek (74’ Tarverdyan), Niedźwiecki (84’ Mateja)- Deliga (46’ Piór), Dawidowski;
Rez. : Młyński P.- Kotłowski, Ziółkowski, Mateja, Paninski, Piór, Tarverdyan;
Gryf :
Kędzia- Benkowski, Michalak, Felisiak, Bobrowski (kpt), Tofil (86’ Garbowski), Świdziński, Wójcik (88’ Grigoryan), Lange (58’ Mikulski), Ślusarz, Marszałek (58’ Dąbrowski);
Rez.: Mulawa- Dąbrowski, Garbowski, Mikulski, Mytych, Grigoryan.
Bramki :
0:1 Niedźwiecki (34’), 1:1 Michalak (60’), 1:2 Wójcik (77’);
Kartki :
Cartusia : Tarverdyan (ż);
Gryf: -----
Sędziowie :
Wnuk Leszek- sędzia główny;
Konkel Tomasz- sędzia asystent nr 1,
Świgoń Krzysztof- sędzia asystenta nr 2;