W V kolejce rozgrywek IV ligowa Cartusia 1923 po słabej grze przegrała na własnym boisku z Gedanią 1922 Gdańsk 0:2 (0:1). Gdańszczanie byli zespołem lepszym, szybszym, agresywniejszym i dlatego zasłużenie wygrali dzisiejsze zawody. Pierwsza bramka dla gości była dziełem samobójczego trafienia Macieja Młyńskiego a wynik ładnym strzałem z 25 metra ustalił Maciej Gorwa ….

Od pierwszego gwizdka sędziego spotkanie to nie było porywającym widowiskiem a momentami wiało nawet nudą. Bardziej zmotywowani wydawali się jednak piłkarze Gedanii, którzy byli bardziej waleczni, wyprzedzali naszych piłkarzy i z większym zaangażowaniem podchodzili do każdej akcji. Mimo tego to Cartusia jako pierwsza poważniej zaatakowała rywali. W 11 minucie po akcji młodego Kacpra Paninskiego, który przed polem karnym gości minął kryjącego go obrońcę i ładnie zagrał w pole karne, do wbiegającego tam zza pleców Mateusza Niedźwieckiego. Ten przez nikogo nie atakowany uderzył z pierwszej piłki z okolic 14 metra, ale bramkarz Gedanii Bartosz Robakowski nie dał się zaskoczyć i obronił to uderzenie. To była jednak jedyna groźna akcja naszych piłkarzy w tej części gry. Goście również zbyt często nie bywali pod naszą bramką. Poważniej zaatakowali dopiero w 26 minucie, kiedy to po dośrodkowaniu ze skrzydła w nasze pole karne, jeden z rywali urwał się naszym obrońcom i znalazł się w idealnej sytuacji strzeleckiej. Znajdując się na 7 metrze na wprost bramki nie trafił na szczęście w zagraną mu piłkę. W 34 minucie goście wyszli jednak na prowadzenie. W tej sytuacji Kartuzjanie wykonywali rzut rożny. Dorzucona w pole karne Gedanii piłka wybita została przez obrońców daleko w pole i spadła pod nogi jednego z piłkarzy gości. Ten po przejęciu piłki rozpoczął szybki kontratak i po kilku celnych podaniach futbolówka zagrana została w nasze pole karne do wbiegającego tam Bartosza Bławata. Zawodnik ten przepchnął się jeszcze między naszymi stoperami, wyszedł na idealną sytuacje sam na sam z bramkarzem Cartusii Michałem Jajkowskim i uderzył po krótkim rogu. Piłka po strzale tym odbiła się od słupka, ale wychodząc w pole odbiła się od nóg goniącego za akcją naszego piłkarza Macieja Młyńskiego i niestety w tak kuriozalnych okolicznościach wpadła do siatki. Niestety zbyt wolno zebraliśmy się w tej sytuacji do powrotu, mało przekonywująco próbowaliśmy zatrzymać wychodzących z kontrą piłkarzy Gedanii i wreszcie źle zabezpieczyliśmy tyły. Szereg tych błędów spowodował utratę tej bramki. Na tablicy wyników zrobiło się zatem 0:1. To wszystko co działo się ciekawego w pierwszej części meczu.

W drugiej odsłonie obraz gry niewiele się zmienił. Na uwagę w tej części gry zasłużył jedynie strzał kapitana naszej jedenastki Ryszarda Dawidowskiego z 25 metra z rzutu wolnego. Uderzona silnie nad murem piłka poleciała w kierunku dalszego słupka, ale bramkarz gości znowu był na posterunku i sparował to uderzenie na rzut rożny. To jednak za mało, aby punktować w meczach ligowych. Dzisiejsze spotkanie miało być meczem na przełamanie i od tego meczu mieliśmy zacząć zbierać punkty. Niestety tak się nie stało. Rzeczywistość okazała się brutalna i po raz kolejny potwierdziło się, co jest chyba oczywiste, że nie da się wygrać meczu na stojąco i bez zaangażowania na 100 procent. Na domiar złego goście z Gdańska w 79 minucie podwyższyli prowadzenie na 0:2. W tej sytuacji Gdańszczanie wykonywali rzut rożny. Wybita przez naszych obrońców piłka spadła przed pole karne. Tam najpierw nie trafił w piłkę doświadczony filar defensywy Gedanii Karol Wasielewski, ale po rykoszecie piłka trafiła do drugiego z Gdańszczan Macieja Gorwa, który nie zastanawiając kropnął mocno z pierwszej piłki z ok. 25 metra w kierunku naszej bramki. Piłka po drodze skozłowała jeszcze przed naszym bramkarzem, a następnie po jego rękach wpadła do siatki. W tej sytuacji kolejny raz wykazaliśmy się biernością. Kolejny raz goście pokazali, że są szybsi, szybciej doskakują do piłki i zdobywają pozycje strzeleckie.  Po stracie bramki Kartuzjanie próbowali jeszcze coś zrobić, ale akcje te były nieudolne i mało przekonywujące. Choć w jednej sytuacji mogliśmy się pokusić nawet o zmniejszenie rozmiarów porażki, ale strzał Mateusza Niedźwieckiego z 8 metra został zablokowany przez stojącego przed bramką gości obrońcę Gedanii. Była to bardzo dobra sytuacja, ale strzał Mateusza był jednak zbyt słaby.

Tak słabej gry naszej drużyny w dzisiejszym spotkaniu nie ma czym nawet usprawiedliwić. Był to chyba najsłabszy występ podopiecznych Piotra Kwiatkowskiego. Usprawiedliwieniem nie jest także absencja w tym meczu trzech podstawowych piłkarzy Mateusza Toporka, Jakuba Gieca oraz Adama Grali. Do każdego meczu należy podchodzić na 100 procent. Niestety za dużo ogniw w dzisiejszym spotkaniu takiej postawy nie wykazało. Po meczu tym sytuacja Cartusii ciekawa z pewnością nie jest, tym bardziej że czekają nas kolejne trudne mecze. Trzeba jednak wierzyć, że w końcu się odblokujemy.

Składy drużyn :

Cartusia :

Jajkowski- Tarverdyan, Traut, Ziółkowski, Niedźwiecki- Paninski (35’ Deliga), Iwański, Nałęcz, Adamkiewicz (85’ Piór), Młyński (46’ Leszkiewicz)- Dawidowski.

Rez.:

Babiński- Deliga, Leszkiewicz, Kotłowski, Mateja, Piór

Gedania :

Robakowski- Malinowski, Wasielewski, Lipka-Wszołczyk, Gajewski (70’ Bemowski), Gorwa, Sypytkowski, Pianka, Domjan (56’ Wróblewski), Bławat (82’ Felusiak), Sobierajski (59’ Bocheński);

Rez.:

Niemira- Felusiak, Bemowski, Ulczyński, Bocheński, Wróblewski, Czuba;

Bramki :

0:1 Maciej Młyński samob. (34’), 0:2 Maciej Gorwa (79’)

Kartki :

Cartusia- Iwański (ż);

Gedania- Wasielewski (ż);