Miłego złego początki. Od prowadzenia 1:0 do porażki 1:3 po hattricku Krzysztofa Filipowicza. Tak w skrócie można opisać dzisiejszy mecz Cartusii 1923 Kartuzy  z Chemikiem Police. Obie drużyny w tej rundzie nie spisują się najlepiej, by nie powiedzieć, że bardzo słabo. Niestety wiele gorzej wygląda to w przypadku drużyny z Kartuz. Nasi piłkarze dzisiejszym meczem potwierdzili tylko, że w tych rozgrywkach są jedynie dostarczycielem punktów. Słabo grający do tej pory Chemik w konfrontacji z Cartusią był zespołem zdecydowanie lepszym i zasłużenie wygrał ten pojedynek....

Piłkarze Chemika byli bardziej zdeterminowani, szybsi i wykazywali więcej chęci do gry. Szkoda tylko, że nasi piłkarze potrafią się sprężyć tylko na niektóre mecze jak choćby z Kaszubią, czy Przodkowem a w pozostałych niestety nie dają z siebie wszystkiego. Można nie mieć umiejętności, można mieć czasami gorsze dni, ale jeśli nie angażuje się i nie zostawia się serca na boisku, to nie ma co liczyć na jakiekolwiek punkty.

W dzisiejszym spotkaniu piłkarze Chemika od początku byli stroną dominującą, częściej byli przy piłce, szybciej biegali i częściej bywali pod naszym polem karnym. Kartuzjanie ograniczali się jedynie do gry z kontry. Po jednej z takich kontr wychodzimy jednak na prowadzenie. Po rozegraniu piłki na połowie rywala futbolówka trafia pod nogi grającego na prawej flance Szymona Wenty. Ten z boku zagrywa piłkę do środka, w kierunku narożnika pola karnego gości, do Arkadiusza Kordyla, a ten z kolei zagrywa piłkę bardziej do środka do nadbiegającego Rafała Bujnowskiego, który technicznym uderzeniem z 18 metra pakuje piłkę w siatce tuż pod okienkiem bramki. Po drodze piłka otarła się jeszcze o ręce interweniującego bramkarza, ale ostatecznie wpadła do bramki i na tablicy wyników zrobiło się 1:0. Niestety z prowadzenia cieszyliśmy się bardzo krótko, albowiem już w 33 minucie goście za sprawą Krzysztofa Filipowicza doprowadzają do remisu. W tej sytuacji piłka z boku naszego pola karnego dorzucona zostaje „na zamknięcie” do niepilnowanego pomocnika gości, który spod linii końcowej zgrywa piłkę z pierwszej przed bramkę, a tam kolejny niepilnowany piłkarz Chemika Krzysztof Filipowicz głową z bliskiej odległości pakuje piłkę do bramki. Niestety po raz kolejny bierna postawa naszej obrony powoduje utratę bramki. Po stracie gola obraz gry niewiele się zmienił i na przerwę schodzimy remisując 1:1.

Druga połowa zaczyna się jednak katastrofalnie. Już w 46 minucie będący w bardzo dobrej dyspozycji w tym meczu napastnik gości Krzysztof Filipowicz po otrzymaniu piłki w narożniku naszego pola karnego, zbiegając z nią wzdłuż linii 16 metra bez problemu minął kryjącego go obrońcę Cartusii Patryka Bejrowskiego i mocnym uderzeniem  po raz drugi w tym spotkaniu pakuje piłkę tuż obok słupka w siatce naszej bramki. Na domiar złego chwilę później czerwoną kartkę otrzymuje jeden ze środkowych obrońców Cartusii Rafał Pietrewicz, który zdaniem sędziego faulował zawodnika Chemika wychodzącego na pozycje sam na sam z naszym bramkarzem. W opinii obserwatorów tego spotkania znajdujących się najbliżej tej akcji, żadnego faulu w ogóle nie było nie mówiąc już o czerwonej kartce. Obaj zawodnicy w walce o piłkę przepychali się bark w bark, ale słabszy fizycznie zawodnik Chemika przewrócił się na ziemię, a sędzia główny zinterpretował to jako przewinienie naszego zawodnika. Inna sprawa, że piłka ta dużo wcześniej powinna zostać wybita przez naszego obrońcę, który zwlekał z tym do ostatniej chwili aż ostatecznie sprowokował taką a nie inną decyzje sędziego. Cóż od tej chwili gramy w osłabieniu. Mimo tego już w 65 minucie Kartuzjanie bliscy byli wyrównania. W zamieszaniu pod bramką Chemika piłka trafia pod nogi Pavla Konchuk, który mając praktycznie pustą bramkę i stojąc na 5 metrze przed nią nieczysto trafia w piłkę i ta wychodzi na aut bramkowy. W 73 minucie spotkania przed utratą trzeciej bramki ratuje Cartusię nasz bramkarz Artur Babiński, który wybronił sytuacje sam na sam. Zresztą Artur kilkoma interwencjami wcześniej pokazał, że drzemie w nim potencjał na dobrego bramkarza. Z pewnością brakuje mu jeszcze ogłady w bramce, do której stanął z musu po kontuzji Michała Jajkowskiego. Niestety to, co nie stało się w tej akcji, goście dopinają praktycznie w następnej. Była to 75 minuta meczu, w której karygodny błąd popełnia kapitan naszej jedenastki Ryszard Dawidowski, który na 30 metrze od naszej bramki dał przepchnąć się atakującemu go napastnikowi Chemika Krzysztofowi Filipowicz, który po przejęciu piłki popędził z nią szybko w kierunku naszej bramki. Wbiegając w pole karne, jednym prostym zwodem minął próbującego jeszcze zaasekurować tą akcję obrońcę Patryka Bejrowskiego i zbiegając bardziej do środka uderzył z 12 metra po krótkim rogu pakując piłkę w siatce. Niestety na tablicy wyników zrobiło się już 1:3. Takim też wynikiem skończył się ten bezproduktywny w wykonaniu Cartusii pojedynek. Szkoda kolejnych straconych punktów. Niestety nasi piłkarze grają tak, jak po prostu umieją i na co ich na ta chwilę stać. Być może uda się jednak zdobyć punkty w kolejnym meczu z Gryfem Słupsk, ale aby tak się stało musimy się bardziej zaangażować. Na to wszyscy od dłuższego czasu liczą.

Składy drużyn :

Cartusia :

Babiński- Nałęcz, Pietrewicz, Bejrowski, Dawidowski- Wenta (58’ Konchuk), Adamkiewicz (58’ Brzeski), Skierkowski, Sidor, Bujnowski (78’ Zmysłowski)- Kordyl (58’ Mitura);

Rez.:

Gawęcki- Brzeski, Zbrzyzny, Hufnagel, Mitura, Konchuk, Zmysłowski;

Chemik :

Gajdemski- Pawłowski, Szałek, Odlanickipoczubut, Tarasewicz (46’ Krawiec), Wiejkuć, Andrzejewski, Kurczak (78’ Maśniak), Gołębiowski (46’ Sowała), Filipowicz (86’ Radecki), Szewczykowski;

Rez.:

Zawistowski- Sowała, Maśniak, Krawiec, Radecki;

Bramki :

1:0 Bujnowski (27’); 1:1 Filipowicz (33’), 1:2 Filipowicz (46'), 1:3 Filipowicz (75')

Kartki:

Cartusia : Adamkiewicz (ż), Skierkowski (ż), Pietrewicz (cz);

Chemik : Krawiec (ż)

Sędziowie :

Sebastian Marciniak- sędzia główny- Pomorski ZPN;

Dariusz Bohonos- sędzia główny- Pomorski ZPN;

Andrzej Szerszeń- sędzia asystent- Pomorski ZPN;