Dzisiejsze spotkanie dla obu drużyn było bardzo ważnym pojedynkiem w kontekście układu tabeli, albowiem obie drużyny nie spisywały się do tej pory najlepiej i na ich kontaktach nie było najwięcej punktów. Dlatego też początek meczu to sprawdzanie się wzajemne obu drużyn. Jako pierwsi poważniej zagrozili bramce przeciwnika goście z Gdyni. W 11 minucie Bałtyk wykonywał rzut rożny. Do dorzuconej na 5 metr piłki najwyżej wyskoczył napastnik gości Sebastian Żołnowski, który musnął piłkę głową a ta wylądowała na poprzeczne naszej bramki i wyszła na aut bramkowy.

Chwilę później pierwszy strzał na bramkę oddają piłkarze Cartusii a konkretnie Rafał Bujnowski, który zdecydował się na strzał z 23 metra, ale na posterunku był bramkarz gości Marcin Matysiak. Później, choć mecz toczył się w szybkim tempie a akcje przenoszone były spod jednej bramki pod drugą, to żadnej z drużyn klarownej sytuacji bramkowej nie udało się wypracować. Dlatego też po wyrównanym pojedynku na przerwę piłkarze schodzili remisując 0:0.

W drugiej odsłonie pierwsi zaatakowali gospodarze. Idealnie dorzucona w pole karne Bałtyku przez Patryka Sidora, długim, krosowym podaniem piłka trafia pod nogi zamykającego akcję Patryka  Bejrowskiego, który najpierw minął kryjącego go obrońcę a potem wyszedł na pozycję sam na sam z bramkarzem. Techniczny strzał Patryka w długi róg efektownie po raz kolejny w tym meczu broni jednak bramkarz gości i ratuje swój zespół od utraty bramki. W odpowiedzi, bo już w 52 minucie to szansa na objęcie prowadzenia Bałtyku Gdynia. Po szybkiej kontrze piłka z boku naszego pola karnego dorzucona zostaje przed bramkę do zamykającego akcję napastnika gości, który przez nikogo ni pilnowany uderza na bramkę, ale dobrze w tej sytuacji zachował się golkiper Cartusii Michał Jajkowski, który skracając zdecydowanie kąt obronił to uderzenie. Zresztą obaj bramkarze w tym pojedynku to chyba najjaśniejsze punkty swoich drużyn. Potwierdzeniem tego była kolejna interwencja bramkarza Bałtyku Marcina Matysiaka, który w jednej akcji trzykrotnie uchronił swój zespół od utraty bramki. Była to 61 minuta spotkania, w której po prostopadłym zagraniu piłkę przejął Rafał Bujnowski, który popędził z nią w pole karne zostawiając za sobą próbującego dogonić go obrońcę Bałtyku i w sytuacji sam na sam, mając piłkę przy swojej lepszej, lewej nodze uderza z 10 metrów na bramkę, ale znowu górą bramkarz gości, który odbija piłkę przed siebie. Do tej bezpańskiej piłki dobiega jeszcze Ryszard Dawidowski, który kolejny raz uderza na bramkę i kolejny raz broni Matysiak odbijając znowu pod nogi naszego piłkarza. Tym razem piłka trafia pod nogi Patryka Sidora, który przy tej kolejne dobitce uderza płasko, ale gdy wydawało się, że piłka zmierza do bramki, ta minimalnie przelatuje obok słupka i wychodzi na aut bramkowy. O dużym szczęściu w tej sytuacji mogli mówić goście z Gdyni, którzy niczym „zamek hokejowy” zostali zamknięci we własnym polu karnym i trzykrotnie wychodzili z opresji. W tej sytuacji Gdynianie naprawdę wrócili z „dalekiej podróży”. Niestety podobnie jak tydzień temu niewykorzystane sytuacje zemściły się i to bardzo dobitnie. W 72 minucie Gdynianie wychodzą bowiem na prowadzenie 0:1. W tej sytuacji szybkie rozegranie piłki w środku pola gości, skąd piłka dograna zostaje do boku, przy niestety zbyt wolno reagującymi naszymi defensorami, do oskrzydlającego akcję pomocnika gości a ten z pierwszej piłki zagrywa sprzed linii bocznej naszego pola karnego w okolice 5 metra przed bramkę a zamykający akcję, niestety przez nikogo nie pilnowany Sebastian Żołnowski w sytuacji sam na sam nie daje szans naszemu bramkarzowi umieszczając piłkę w siatce. Po stracie bramki Karuzjanie dwoili się i troili, trener Aleksander Cybulski dokonał czterech zmian, w tym jednej przymusowej spowodowanej kontuzją Arka Kordyla, aby spróbować jeszcze odmienić losy pojedynku. Niestety czasu zabrakło i dlatego trzy punkty powędrowały do Gdyni.  Mecz ten pomimo strzelenia tylko jednej bramki, stał na dobrym piłkarsko poziomie. Nasi zawodnicy po raz kolejny pokazali, że umieją grać w piłkę i stwarzają sobie sytuacje bramkowe. Niestety zdecydowanie zawodzi skuteczność no i popełnianie, co prawda nielicznych, ale kardynalnych błędów w defensywie, które kończą się niestety utratą bramki. Pomimo utraty trzech punktów Cartusia straciła także zawodnika Arka Kordyla, który w doliczonym już czasie gry w zamieszaniu pod bramką przeciwnika wyskoczył wysoko do piłki i upadając na ziemię niestety uderzył się w głowę i z podejrzeniem wstrząśnienia mózgu karetką pogotowia  został odwieziony do szpitala. Miejmy nadzieję, że po badaniach okaże się że to nic poważnego.

Składy drużyn :

Cartusia :

Jajkowski-  Nałęcz, Zbrzyzny, Mitura, Sterczewski- Bujnowski (83’ Konchuk), Bejrowski, Sidor (76’ Kordyl, 90’ Hufnagel), Skierkowski (83’ Adamkiewicz), Dawidowski- Brzeski;

Rez.:

Babiński- Pietrewicz, Hufnagel, Koryl, Adamkiewicz, Konchuk, Wenta;

Bałtyk :

Matysiak- Proena, Wypij, Jaroszek, Piekarski, Żołnowski (86’ Wieczorek), Bułka (78’ Krysiński), Karasiński, Rusinek, Zejglic (52’ Zyska), Wesołowski (52’ Węgliński);

Rez.:

Klebba- Zyska, Rasmus, Krysiński,  Węgliński, Klecha, Wieczorek;

Bramki:

0:1 Żołnowski (72’)

Kartki :

Cartusia : Bejrowski (ż), Sterczewski (ż);

Bałtyk : Wieczorek (ż);

Widzów : 120

Sędziowie :

Grzębowski Kamil- główny- Pomorski ZPN;

Skurat Adam – asystent- Pomorski ZPN;

Sawicki Hubert- asystent- Pomorski ZPN;