W 20 kolejce rozgrywek IV Ligi Cartusia 1923 Kartuzy zremisowała na własnym boisku z GKS Kolbudy 3:3 (1:2). W tym wyrównanym pojedynku remis wydaje się najbardziej sprawiedliwy, jednak mniej radości sprawił gościom, którzy prowadzili już 1:3 a trzy punkty stracili w ostatniej minucie meczu, kiedy bramkę wyrównująca strzelił Mateusz Niedźwiecki. Była to trzecia bramka tego zawodnika w tym spotkaniu….

Mecz lepiej rozpoczęli goście z Kolbud, którzy już w 6 minucie wyszli na prowadzenie 0:1. W sytuacji tej, do zagranej z boku pola karnego wzdłuż bramki piłki najszybciej dobiegł napastnik gości Grzegorz Gruchała, który wbiegając na krótki słupek uprzedził naszych obrońców oraz bramkarza i z najbliższej odległości wpakował piłkę do siatki. Niestety w sytuacji tej ani obrońcy, ani bramkarz Cartusii nie spisali się najlepiej dopuszczając w łatwy sposób do utraty bramki. W 22 minucie swój festiwal strzelecki rozpoczął Mateusz Niedźwiecki, który po zagraniu Marcina Dampca otrzymał piłkę w narożniku pola karnego gości, a następnie zbiegając z nią wzdłuż linii pola karnego do środka, minął dwóch obrońców i z 16 metra uderzył płasko w kierunku dalszego słupka i było 1:1. Bramkarz gości Patryk Cisewski nie miał najmniejszych szans na obronę tego strzału. Niestety w 35 minucie meczu chyba największy błąd w swojej piłkarskiej przygodzie popełnił bramkarz Cartusii Artur Babiński, który z wiadomego tylko sobie powodu nie obronił oddanego z 22 metra dość lekkiego strzału jednego z napastników gości. Piłka zmierzając w kierunku naszej bramki leciała w kierunku dobrze ustawionego i znajdującego się tam bramkarza, który bez problemu powinien ją złapać. Niestety bramkarz Cartusii rzucił się w jej kierunku jednak źle obliczył jej lot. Futbolówka kozłując przed leżącym już na ziemi bramkarzem przeleciała nad nim i wpadła do siatki. Wynikiem 1:2 zakończyła się zatem pierwsza połowa. Poza akcjami bramkowymi, żadnej innej, szczególnie groźnej sytuacji bramkowej obie ekipy nie stworzyły. W drużynie Cartusii w tej części gry z dobrej strony pokazał się występujący na klasycznej „dziewiątce” Jakub Leszkiewicz, który kilkukrotnie szarpał z przodu i mijając obrońców dogrywał piłki w pole karne gości, jednak nikomu nie udało się wykończyć tych akcji.

W drugiej odsłonie goście w 63 minucie spotkania podwyższyli prowadzenie do 1:3. Drugą bramkę w tym spotkaniu strzelił Grzegorz Gruchała, który otrzymał podanie od swojego brata Mateusza i z 8 metra wpakował piłkę do bramki. W sytuacji tej, kolejny raz nienajlepiej zachowali się obrońcy Cartusii, którzy dali przedrzeć się w polu karnym Mateuszowi Gruchała, który z piłką dobiegł do linii końcowej a następnie zagrał przed bramkę do swojego brata, któremu pozostało już tylko dopełnienie formalności. Niestety zabrakło zdecydowania naszym obrońcom i próby zablokowania tego zagrania. Od tej pory do gry wzięli się piłkarze Cartusii, którzy osiągnęli optyczną przewagę. Goście broniąc dostępu do własnej bramki, swoich dalszych szans na zdobycie kolejnych bramek szukali w kontratakach. W 78 minucie ładną dwójkową akcję Mateusza Niedźwieckiego i Roberta Kitowskiego zakończył ten pierwszy, który po wymianie podań otrzymał piłkę w narożniku pola karnego i wbiegając z nią w kierunku bramki uderzył z 11 metra w długi róg i kolejny raz pokonał bramkarza gości zmniejszając rozmiary porażki do 2:3. Minutę później idealną i podobną do przeprowadzonej chwilę wcześniej przez Mateusza Niedźwieckiego sytuację, wypracował sobie Piotr Sienkiewicz, który wbiegając z futbolówką w pole karne i mając już tylko bramkarza Kolbud przed sobą zbyt daleko wypuścił sobie piłkę i ostatecznie znajdując się w polu bramkowym zagrał ją spod linii końcowej do środka, do nadbiegającego tam kapitana Cartusii  Marcina Damca. Niestety ten mając pustą bramkę został jednak uprzedzony przez jednego z obrońców gości, który wybił piłkę na róg. Trzeba jednak przyznać, że zagrania Piotra Sienkiewicza nie było zbyt precyzyjne i dlatego zamiast remisu mieliśmy rzut rożny. Na szczęście zgodnie z porzekadłem co się odwlecze, to nie uciecze, w 90 minucie meczu jeden z ostatnich strzałów na bramkę w tym meczu oddał z okolic 20 metra Mateusz Niedźwiecki. Piłka po jego strzale poleciała pod poprzeczkę i zaskakując bramkarza gości wpadła do siatki. W sytuacji tej piłka zagrana została w okolice 16 metra do stojacego tyłem do bramki Kolbud Marcina Damca. Ten przyjmując piłkę zagrał ją lekko do boku do nadbiegającego Mateusza Niedźwieckiego, który nie zastanawiając się wiele kropną na bramkę, po czym mógł cieszyć się ze strzelenia swojej trzeciej bramki w tym spotkaniu. Hat trick Mateusza Niedźwieckiego dał remis Cartusii w tym meczu i jeden punkt do ogólnego dorobku. Była to 15 bramka Mateusza w obecnym sezonie. Chwilę później sędzia główny zakończył to spotkanie.

Niestety meczu tego nie dokończył jeden z obrońców Cartusii Przemek Iwański, który w 74 minucie meczu doznał kontuzji mięśnia i na noszach został zniesiony z boiska. Po meczu z urazem tym trafił do szpitala, gdzie wstępnie potwierdzono uraz mięśnia brzuchatego łydki, ale szczegółowe badania przejdzie w poniedziałek. Najprawdopodobniej uraz ten, w przypadku potwierdzenia naderwania mięśnia łydki, wykluczy z gry tego zawodnika na okres ok. 3 tygodni. Przemkowi życzymy szybkiego powrotu do zdrowia.

Składy drużyn :

Cartusia : Babiński- Iwański (74’ Paninski), Adamkiewicz, Raulin, Nurek (60’ Sienkiewicz)- Niedźwiecki, Toporek, Siłkowski, Dawidowski (67’ Kitowski), Dampc- Leszkiewicz;

Rez.: Małkiński- Sienkiewicz, Kitowski, Paninski, Piór, Sierszyński;

Kolbudy : Cisewski- Dubanowski (46’ Malkowski), Dziengielewicz, Gruchała G. (70’ Kreczmański), Jurczak (58’ Matejak), Łaszczuk, Stanisławski, Sychowski, Wilgos, Żuk- Piotrowski (46’ Gruchała M.);

Rez.: Szuciło- Frankowski, Gruchała M., Kreczmański, Malkowski, Matejak;

Bramki :

0:1 Gruchała G. (6'), 1:1 Niedźwiecki (22'), 1:2 ? (35'), 1:3 Gruchała G. (62'), 2:3 Niedźwiecki (78'), 3:3 Niedźwiecki (90');